sobota, 18 lipca 2015

Płochocin

Płochocin wita takim oto, może i niezbyt zabytkowym, ale dość ładnym, dworcem.

Dworzec kolejowy, 1953
To, co najciekawsze znajduje się po tej stronie torów.
Dlaczego warto odwiedzić Płochocin? Z dwóch, bardzo konkretnych, powodów: kuźni napoleońskiej z początku XIX w. i bardzo dobrze zachowanego, ale raczej niedostępnego, folwarku. Dlaczego niedostępnego to za moment.
Po zejściu ze schodów pokazanych na zdjęciu należy skręcić w lewo i iść prosto. Po jakimś czasie dochodzi się do kuźni. Jak chyba z każdą "kuźnią napoleońską", z tą również związana jest legenda o podkuwaniu konia Napoleona. Wejść do niej raczej nie można, ale jest bardzo dobrze widoczna zza ogrodzenia.


Przy kuźni, na ul. Zabytkowej 1, znajduje się metalowy krzyż z 1903 r. Na kamiennym postumencie jest napis, którego nie dałam rady odczytać :(
Miejscowość przez kilka wieków związana była z rodem Płochockich, przeszła przez ręce rosyjskiego pułkownika, Mikołaja Wołochowskiego, a następnie została odkupiona przez kupca i przedsiębiorcę żydowskiego pochodzenia, Józefa Janasza. To dla niego został zaprojektowany przez Henryka Marconiego i wzniesiony w połowie XIX w. obecny pałac ( przebudowany w XX w.).
Pałac znajduje się na terenie folwarku i jest zamieszkały, chyba przez robotników.


Jest tam również jeden z najpiękniejszych spichlerzy, jakie widziałam. Obeszłam go ze wszystkich stron, oglądając każdy detal !


Wentylacja
 "Warszawskie Tow. Ubezpieczeń"

























Folwark jest zadbany i cały czas żyje. Nie jest to skansen, dlatego robi takie wrażenie. Za to niewątpliwie wielki plus dla właściciela, że nie zabił ducha tego miejsca.
Tym bardziej przykro, że na samym końcu pojawił się problem. Oczywiście nie weszłyśmy z koleżanką bez pozwolenia, zapytałyśmy przy wejściu, czy możemy pozwiedzać. Nie wchodziłyśmy też do pałacu skoro jest zamieszkany. Ale okazało się, że to za mało - należało się skontaktować z właścicielem. Próbowałam, chociażby po to, żeby mieć gwarancję, że wejdę, ale żadnych namiarów nie znalazłam, dlatego nie pozostało nic innego, jak zaryzykować i liczyć na to, że ktoś nas wpuści.
Zarówno pałac jak i zabudowania folwarczne są wpisane do rejestru zabytków, zdjęcia są w internecie. Ale jeżeli ktoś chciałby to zobaczyć na własne oczy, a naprawdę warto, to uprzedzam, że lepiej się jakoś wcześniej umówić. Tylko naprawdę nie wiem jak... :( Może na miejscu poprosić o telefon właściciela?
Z zewnątrz widać niewiele.


Po drugiej stronie torów, na ul. Stołecznej, znajduje się ciekawa kapliczka z 1919 r., akurat w trakcie remontu, ale udało się wejść do środka :)

W tle remontowana kapliczka

Po tej stronie zachowało się jeszcze trochę starych, drewnianych domów, ale ogólnie to Płochocin bardziej przypomina dzielnicę willową niż wieś. Trochę szkoda...
 

http://turystyka.ozarow-mazowiecki.pl/pl/atrakcje/zabytki/58-kuznia-zabytkowa-plochocin
http://www.polskiezabytki.pl/m/obiekt/3576/Plochocin/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz