Z Kocka do Lubartowa przyjechałam busem i poszłam na obiad. Po wyjściu z pizzerii przeżyłam szok - pogoda zmieniła się diametralnie. Jakie było niebo, to widać na zdjęciach.
Zaczęłam od pałacu Sanguszków. Obecny pałac zbudowany został w XVIII w., ale wcześniej, w połowie XVI w., powstała tu obronna posiadłość Piotra Firleja. Warownia została zbudowana na sztucznie usypanym tarasie i była otoczona fosą i mokradłami. Firlejowie byli założycielami miasta.
Kolejnymi właścicielami Lubartowa byli Lubomirscy, a od XVIII w. - Sanguszkowie. I jedni, i drudzy pałac przebudowywali. W XIX w. należał on do Banku Polskiego, a konkretnie do jego wice-prezesa, Henryka Łubieńskiego, który w stajniach otworzył fabrykę porcelany. Był tam też szpital wojskowy, a w 1925 r. pałac zakupiło Zgromadzenie Zakonne Braci Kresowych.
W 1933 r. pałac został zniszczony przez pożar, potem kolejny raz w wyniku działań wojennych. Został odbudowany po wojnie.
Obecnie jest siedzibą Starostwa Powiatowego.
Od strony parku |
Bazylika pw. św. Anny znajduje się bardzo blisko pałacu.
Wybudowana została w roku 1738 wg projektu Pawła Antoniego Fontany. Była wielokrotnie odnawiana, zwłaszcza po pożarze w 1792 r.
Po wyjściu z kościoła popędziłam do upatrzonego wcześniej drewniaczka :) Po drodze były 2 dworki.
Dworek z poł. XIX w., piętro z 1931; ul. Kościuszki 3/5 |
Na stronie Lubelskie Klimaty można przeczytać:
" W Lubartowie [...] umieścił Szaniawski akcję powieści Pan sędzia. Obrazek z niedawnej przeszłości (1887) i Dworek przy cmentarzu. Z nie wydanego rękopisu (1900). Obie z nikłą akcją, główną uwagę zwraca autor na życie codzienne, sprawy obyczajowe „dobrej, małej mieściny”, w której główną rolę odgrywa miejscowa elita i Żydzi. Prototypem sędziego, szlachetnego i ogólnie lubianego, był prawdopodobnie dziadek pisarza, podsędek lubartowski. Dworek, w którym koncentrowało się życie towarzyskie i kulturalne Lubartowa, to symbol szlacheckiej tradycji. Choć w żadnym miejscu nie pada nazwa miasta, szczegóły pozwalają je rozpoznać („w miasteczku jest opuszczony pałac ze zdziczałym parkiem”). "
Drugi dworek znajduje się obok. Niestety, Muzeum Ziemi Lubartowskiej było nieczynne.
Dworek z XIX w. (Muzeum Ziemi Lubartowskiej); ul. Kościuszki 28 |
Ul. Kościuszki 9 |
ŚP ksiądz Faustyn Jarzęmbiński, ostatni zakonnik oo. Kapucynów w Lubartowie, 1885 r. |
BOHATEROM
POLEGŁYM
w WALCE
o NIEPODLEGŁOŚĆ
w LATACH 1831 i 1863
Wróciłam do ul. Rynek I, a potem szłam Lubelską w kierunku klasztoru oo. Kapucynów.
Przy ul. JP II 9 znajduje się dom z XVIII w., wybudowany przez Sanguszków podczas przebudowy miasta.
Ul. JP II 9 |
Ul. Lubelska |
Ul. Lubelska |
I tak, w lejącym już deszczu, doszłam do kościoła. Akurat była msza, więc ani zwiedzać, ani posiedzieć, wyglądałam jakbym wyszła z basenu :(
Klasztor oo. Kapucynów powstał w roku 1741. Całość składa się z kościoła pw. św. Wawrzyńca, klasztoru oraz ogrodu. Kościół został zaprojektowany przez Pawła Antoniego Fontanę.
Klasztor otacza mur obronny, który był punktem oporu podczas powstania listopadowego. Podczas kolejnego powstania kościół został ostrzelany z armat przez Rosjan.
Kasata ominęła klasztor w Lubartowie, ale zakonnicy nie mogli przyjmować nowicjuszy, więc ich liczba malała. Do tego byli przenoszeni. W 1867 r. klasztor skasowano, pozostawiono tylko wspomnianego wcześniej o. F. Jarzęmbińskiego. Kapucyni powrócili do klasztoru dopiero w 1938 r.
Myślałam, że już gorzej wyglądać nie mogę, a jednak!
Cmentarz żydowski stanowił spore wyzwanie, bo był zarośnięty. Tak więc szłam momentami ścieżką, a momentami nie...
Było coraz zabawniej :)
Cmentarz powstał w roku 1819, zniszczony został w 1943. Teraz to lapidarium. Najstarszy nagrobek pochodzi z 1848 r.
To, co cieszy w tej sytuacji to brak kretyńskiego graffiti, które często oszpeca takie miejsca i przestrzeń publiczną w ogóle.
Ul. Cicha |
Uwaga na napis! |
Z tyłu kapliczki |
Kolejne wypady z Lublina są już zaplanowane, ale wciąż dochodzą nowe miejsca, bo uwielbiam te okolice :)
https://zamki.res.pl/lubartow.php
http://www.annalubartow.pl/
http://muzeum.lubartow.pl/
http://www.lubelskieklimaty.pl/znani-i-nieznani/107-s/672-szaniawski-klemens-junosza.html
http://www.lubelskieklimaty.pl/atrakcje-turystyczne/koscioly-klasztory-kaplice/703-lubartow-kosciol-i-klasztor-oo-kapucynow.html
I taką turystykę to ja rozumiem! Jak człowiek przemoknie do majtek, to przynajmniej wie że coś przeżył.
OdpowiedzUsuńA lokacja świetna, znana mi tylko z przejazdu.
Drewniane domki - jak widać opuszczony całkiem niedawno, dziadkowi pomarli lub zamknięto icb w domach starców, dzieci się dorobiły , pobudowały własne domy. Tu nikt mieszkać nie chce "wygód brak", to kwestia mentalności z jednej strony (nie ma się co oszukiwać, elity kulturowe były eksterminowane praktycznie co pokolenie) z drugiej przepisów,które powodują ze latwiej wybudować dom od początku, niż w starym uznanym za zabytek okna wymienić. Kolejna kwestia to brak fachowców,umiejących remontować takie budynki.
Pozdrawiam.
Ten dom akurat nie był mieszkalny, z tego, co pamiętam, to tam się mieściło coś publicznego.
UsuńAle tak, ogólnie jest dokładnie tak, jak Pan napisał. Od razu pomyślałam o Ploskach na Podlasiu. Idzie się długo od szosy, barany za płotem, a potem cudna wioseczka, babcie przed domami. Sklep przyjeżdża raz w tygodniu, dzieci studiują w Białymstoku. Szkoda tego wszystkiego...
Możliwe że mamy do czynienia z jakimś domem ludowym, w moich okolicach często podobne powstawały, choć raczej nie drewniane a murowane, głównie za sprawą PSL (w końcu matecznik Witosa i ... Szeli ;) ). Z drugiej strony drewniane też. Nawet w jednym takim zaadaptowanym na dom weselny mieliśmy tę uroczystość.
UsuńJak dla mnie obiekt wymarzony na stanicę turystyczną dla rowerzystów, pieszych a nawet sensownje myślących samochodziarzy.
"Pan" -?
A wyludnianie pokoleniowe obserwuję wszędzie. Na osiedlach są starsi dorośli i dzieciaki, młodzież emigruje za dobrymi szkolami, młodsi dorosli za p
Dobrá pracą. Po dwudziestu latach, miejsce jest pustoszejacym "domem starców" gdzie nic sięnie remontuje bo nie ma komu i dla kogo.
No i wszystko jasne, sprawdziłam po adresie. Tam była, i najwyraźniej jest, Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska. Piekarnia. Ma nawet 6 opinii w googlach, ostatnia sprzed 4 tygodni. Czyli drewniaczek żyje :)
OdpowiedzUsuńA to GS SCh jeszcze istnieją? Ostatki widzialem u nas lata temu, potem się już nie spotkalem, nawet na Beskidzie Niskim który uchodzi za delikatnie mówiąc... Rozwijajacym się w innym tempie niż reszta kraju ;)
UsuńLubartów raczej też nie jest za bardzo do przodu :) I bardzo dobrze, że takie miejsca jeszcze istnieją.
Usuń