sobota, 15 lipca 2017

... - Niedźwiedzica - Żuławki - Drewnica

Nowej Kościelnicy miałam iść prosto do Żuławek. Niedźwiedzicy w planach nie było, ale była tak blisko, że nie mogłam nie iść. Gdybym nie zobaczyła tego drogowskazu, miałabym więcej czasu i cała akcja przebiegłaby spokojniej. Całe szczęście, że z powrotem zostałam podwieziona do głównej drogi i nie poszłam na cmentarz ewangelicki, który był sporo dalej.

Cmentarz mennonicki wg Wikipedii został "odtworzony z odkopanych tablic z XVIII i XIX w.", a z przewodnika Zwiedzamy Kociewie, Żuławy i Powiśle samochodem można się dowiedzieć, że do pożaru w 1990 r. istniała też drewniana świątynia mennonitów z 1768 r. (odb. w 1829).

Kościół św. Jakuba Ap. był zamknięty, tak, jak prawie wszystkie na mojej drodze tego dnia.

Kościół św. Jakuba Ap., 1348; nowsza część
Dzwonnica z k. XVIII w.
Kościół św. Jakuba Ap., 1348; otwory maculcowe, czyli ślady po rusztowaniach
Półtorej godziny później byłam w Żuławkach. Droga była koszmarna, bo trwał remont :(
Obejrzałam pobieżnie kościół Narodzenia NMP i znacznie dokładniej piękny dom z 1843 r. Nigdy nie widziałam ażurowych schodów na zewnątrz budynku!
Ale nie to było moim głównym celem w Żuławkach. Rozglądałam się bezskutecznie :(

Kościół Narodzenia NMP, 1841

Uwaga na schody!


Szykowałam się na istne szaleństwo w sprawie domów podcieniowych. Wg przewodnika Zwiedzamy Kociewie, Żuławy i Powiśle samochodem z 2013 jest ich 5, w linku jest mowa o 4-ch, a ja znalazłam ten jeden. A naprawdę szukałam, pytałam ludzi.
Sprawdziłam teraz na googlach - pokazują tylko ten, który znalazłam. Czyli resztę zniszczono. A było to największe skupisko takich domów na Żuławach...
W linku można zobaczyć, jak wyglądały.

Dom podcieniowy nr 32



Kościół ewangelicki z końca XIX w. nie przetrwał.  Zdjęcie kaplicy zrobiłam przez ogrodzenie.

Kaplica na cmentarzu ewangelickim, 1890
Do Drewnicy weszłam już mocno wystraszona przed 20. Chodziło mi głównie o wiatrak, jeden z dwóch na Żuławach, ale znalazłam też inne interesujące rzeczy. 

D. pastorówka

XIX-wieczna zagroda w typie wzdłużnym
Wiatrak jest niewidoczny z głównej drogi i poszłam za daleko. Bez pytania miejscowych trudno go znaleźć. A warto! Takiego jeszcze nie widziałam.

Wiatrak - koźlak, 1718

Zaczęłam szybko wracać, powoli się uspokajając, bo czas do autobusu jeszcze był. I dopiero na przystanku nastąpił horror. Okazało się, że owszem, godziny miałam sprawdzone, ale to nie ten przystanek. Tak więc po ciemku, w czarnym swetrze (!), biegłam wzdłuż szosy ponad kilometr do następnego. I wtedy zostałam ostatecznie dobita - autobus miał być za chwilę, ale do Sztutowa, a nie do Kątów Rybackich !!!
W Sztutowie miałam perspektywę spędzenia ponad godziny na dworcu autobusowym w pobliżu sklepu monopolowego :((( Zostałam cudownie ocalona przez parę równie cudownych ludzi, którzy odwieźli mnie pod sam dom, mimo, że w ogóle do Kątów się nie wybierali :)




https://zulawy.infopl.info/index.php/pndg/gstegna/niedzwiedzica
https://zulawy.infopl.info/index.php/pndg/gstegna/zulawki
https://zulawy.infopl.info/index.php/pndg/gstegna/drewnica

3 komentarze:

  1. Rzeczywiście ciekawy dzień.
    Pomyśl że jesteś w Wiedniu, masz opłaconą rezerwację na autobus, tyle że nie na dziś, a za miesiąc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, miałeś tak? Dobra strona jest taka, że dłużej zostajesz, więcej zobaczysz i przeżyjesz. Jeśli przeżyjesz... :)))

      Usuń
    2. Owszem! Ale udało się przebukować na ostatnie dwa miejsca do Jasła i stamtąd do domu. Ale był strach.

      Usuń