środa, 19 września 2018

Karpacz

Karpacz był na mojej liście miejsc do odwiedzenia od dłuższego czasu i od początku było jasne, że będzie to Karpacz Górny. Doskonała baza wypadowa w góry - szlaki zaczynają się przy kościele Wang, mniej turystów, a komunikacja tak samo dobra, jak w centrum.

Pierwsze wzmianki o osadzie górników i poszukiwaczy złota pojawiają się w "Księgach Walońskich" na przełomie XIV/XV w. Początki miasteczka Krummhubel (Krzywa Góra) sięgają XVI w. W XVII pojawili się tu uciekinierzy religijni z Czech zajmujący się ziołolecznictwem (laboranci). Ok. 1800 zaczęli przybywać pierwsi turyści, a w XIX w. turystyka i sporty zimowe już się gwałtownie rozwijały. Przed wojną Karpacz był dużym kurortem w stylu tyrolsko-szwajcarskim, z połączeniem kolejowym.
W 1945 Karpacz został włączony do Polski, a obecną nazwę otrzymał rok później. Miastem został w 1960.
Tyle historii w pigułce, a teraz spacer po mieście. Przy głównej ulicy, Konstytucji 3 Maja, są oba kościoły, karczma i lipa sądowa.

Kościół Nawiedzenia NMP, 1910, rozbud. 1985; naprzeciwko d. szkoła katolicka
Karpacz należał pierwotnie do parafii Miłków. Przed powstaniem kościoła msze odprawiano w szkole katolickiej ufundowanej przez ks. Sommera, naprzeciwko kościoła. Wg informacji z tablicy, "kościół z charakterystyczną sylwetką z cebulastym hełmem wieży nawiązuje do barokowego budownictwa tyrolskiego."

D. szkoła katolicka, w której odprawiano msze
Lipa sądowa, ponad 200 lat; wg tradycji od 1602 odbywały się tu sądy
Słyszałam, że na lipie sądowej wieszano ludzi, ale nigdzie nie znalazłam potwierdzenia tej informacji.
Po drugiej stronie ulicy - karczma sądowa. Była również siedzibą sołtysa, który przewodniczył rozprawom sądowym.
D. karczma sądowa, 1836, 1910-1920; Konstytucji 3 Maja 37
Kolejny kościół również znajduje się w centrum. Od razu widać, że poewangelicki.
Na czele Stowarzyszenia Budowy Kościoła stał pastor Richard Gunter z Miłkowa. Po II wojnie światowej kościół przeszedł w posiadanie katolików.
Jest praktycznie niedostępny. Przez 2 tygodnie nie udało mi się do niego wejść.

Kościół poewangelicki pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, 1908
Kościół poewangelicki pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, 1908
Przy ul. Słowackiego mieści się dawny pensjonat "Patria".



"Patria", 1910; Słowackiego 1
A tak wyglądała "Patria" kiedyś. Pokazuję tył, bo chyba jest bardziej oryginalny. Z przodu ma dobudowany okrągły taras wsparty na 2-ch kolumnach. Kolorystycznie też, wg mnie, nie jest najlepiej, delikatnie mówiąc.

Obok jest bardzo ważny budynek, dawna tragaria. Przez ponad 300 lat turystów wnoszono na Śnieżkę w lektykach. W 1697 hr. Krzysztof Leopold Schaffgotsch w towarzystwie 20-osobowej świty dotarł w ten sposób na Śnieżkę. Trudno to sobie wyobrazić...
Pod koniec XIX w. w Karpaczu istniało kilka stacji tragarzy lektyk. Ostatnią znalezioną w latach 80. XX w. lektykę można zobaczyć w Muzeum Sportu i Turystyki.

"Chrobry", 1890 (Tragaria, tj. stacja tragarzy lektyk); Słowackiego/ Okrzei
"Chrobry", 1890 (Tragaria, tj. stacja tragarzy lektyk); Słowackiego/ Okrzei
W Dworku Myśliwskim mieści się liceum. Można tam dojść ul. Słowackiego, obok "Patrii".
Znalazłam zdjęcia.

Dworek Myśliwski, pocz. XX w.; Gimnazjalna 7
Dworek Myśliwski, pocz. XX w.; Gimnazjalna 7
Nie wszystkie pensjonaty miały tyle szczęścia, co "Rezydencja", o czym będzie za chwilę. To jedyne zastrzeżenie, jakie mam do Karpacza - brak dbałości o stare pensjonaty, z historią i tradycją, i jednoczesne stawianie gigantycznych molochów, nie pasujących do otoczenia, takich jak Hotel Gołębiewski.

"Rezydencja" (d. pensjonat "Edelweiss"), 1900-1910; Parkowa 6
Konstytucji 3 Maja 34
Otwarcie linii kolejowej nastąpiło w 1895. W 2000 połączenia zostały zawieszone z powodu nieopłacalności. Obecnie w odremontowanym budynku dworca działa Miejskie Muzeum Zabawek i biblioteka publiczna.

Dworzec kolejowy, 1925; Kolejowa 3
Od dworca szłam w kierunku zapory ul. Nad Łomnicą. Znalazłam tam kilka ładnych budynków i bardzo mało turystów.

Nad Łomnicą 5
Zapora powstała po katastrofalnej powodzi w 1897, kiedy to wylały rzeki i potoki górskie prawie całkowicie niszcząc miasto. Karpacz przez 2 tygodnie był odcięty od świata.

Zapora na Łomnicy, 1915
Przy zaporze na Łomnicy
Największą i najbardziej znaną atrakcją Karpacza jest kościół Wang przeniesiony przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV z Norwegii do Karpacza. Jest to jeden z najstarszych drewnianych kościołów w Polsce. Przeszedł, oczywiście, sporo zmian - krużganki i wieża zostały dobudowane w XIX w.
Z tablic informacyjnych można się dowiedzieć, że kościół zbudowano bez użycia gwoździ,  "snycerka na dwunastowiecznych portalach, kolumnach z kapitelami jak i rzeźby lwów nordyckich są dziełami prawdziwej sztuki potomków Wikingów" oraz, że z ponad 1000 kościołów słupowo-szkieletowych, jakie istniały w średniowiecznej Norwegii, pozostało 28 (były rozbierane po Reformacji). Poza granicami Norwegii jest tylko ten w Polsce i 1 w Szwecji.

Na kościele tablica pamiątkowa:

W TYM KOŚCIELE,
W 1814 ROKU,
ZOSTAŁA PRZEPROWADZONA
PIERWSZA RUNDA WYBORÓW
DO ZGROMADZENIA NARODOWEGO
NORWEGII.
TO BYŁY PIERWSZE WYBORY 
W NORWEGII.
W 1841 ROKU KOŚCIÓŁ ZOSTAŁ
PRZENIESIONY DO
KARPACZA.

Od 1844 kościół służy miejscowej parafii ewangelicko-augsburskiej.

 Kościół Wang, XII/XIII w.; wieża, XIX w.

Głowa wojownika Wikingów na portalu
Krucyfiks wyrzeźbiony w 1-m pniu dębowym przez Jakuba z Janowic, 1846; maszty okrętów Wikingów?
Oryginalna kolumna
Lwy nordyckie

Pomnik hrabiny Fryderyki von Reden - dzięki jej pomocy kościół został tu przeniesiony
Pomnik hrabiny von Reden został wzniesiony w 1856 przez króla Fryderyka Wilhelma IV. Jej osoba pojawi się jeszcze w związku z Bukowcem, gdzie mieszkała, i osadnikami z Mysłakowic.

W pobliżu jest jeszcze rzeźba przedstawiająca wskrzeszenie Łazarza. Znajduje się ona w miejscu tablicy poświęconej mieszkańcom Karpacza, którzy zginęli w I wojnie światowej. Niemieckie napisy uległy zniszczeniu po 1945. Rzeźba była prezentem z okazji 150-lecia kościoła od zakonu Joannitów i rodziny von Kessel.

Cmentarz parafialny, potem górski, 1844
Na cmentarzu pochowany jest Tadeusz Różewicz (1921-2014).

Na ul. Karkonoskiej, niedaleko świątyni Wang, znalazłam najpiękniejszy pensjonat, jaki widziałam w Karpaczu, a może i nie tylko tam.
Pensjonat "Urocza" został opuszczony na pocz. XXI w. i obecnie jest wystawiony na sprzedaż. Do wojny był to niemiecki hotel "Sanssouci", jeden z najlepszych w Karpaczu.
Najwięcej wiadomości, wspomnień ludzi z pobytu tam i zdjęcia wnętrz znalazłam na blogu qbanez.wordpress.com. Na stronie Baszta Nieruchomości jest wizualizacja projektu i stare zdjęcia.
W latach 60. przebywała tam moja matka. Bardzo dobrze wspomina to miejsce.
Nie mogłam się od niego oderwać, biegałam dookoła kilka razy. Wejść się już nie da.

"Urocza" ("Hotel Sanssouci"), ok. 1900; Karkonoska 35






Karkonoska 41
Z kolei w "Góralce" bawiła się moja matka, a także Pan, którego spotkałam na szlaku, więc trochę wspomnień wysłuchałam. Obecnie jest tam Świat Kolejek.
Budynek jest w Gminnej Ewidencji Zabytków, więc to nie tylko prywata :)

D. "Góralka", 1928; Karkonoska 32 (z lewej str., w dole, widać hotel Gołębiewski)
Karczma Sądowa w Karpaczu Górnym w XVIII w. była siedzibą władz Budzisk (Górskiej Gminy), czyli Karpacza Górnego, Borowic, Wilczej Poręby i Budnik. Gmina ta powstała w 1735. Tu rozstrzygano spory i odbywały się sądy.
W Karpaczu zachowały się 3 karczmy sądowe. Trzecią znalazłam dopiero po powrocie.

D. karczma sądowa, 1735; Karkonoska 7
A oto przykłady kolejnych opuszczonych pensjonatów: "Zakopianka I", a w dole - "Morskie Oko II".

"Zakopianka I" (d. Hotel "Schweizerhaus"); Saneczkowa 3
Pensjonat "Morskie Oko II" (d. "Haus Pluta"); Karkonoska 9
W Karpaczu Górnym warto zobaczyć skocznię "Orlinek", żeby na nią wejść i poczuć grozę sytuacji :) Teraz to punkt widokowy.

Skocznia "Orlinek", 1978; Olimpijska
Ktoś ma ochotę skoczyć? :)
Hotelu "Orlinek" również szukałam ze względu na imprezowanie matki. Odbywały się tam dancingi. Jest wystawiony na sprzedaż.
W IT powiedziano mi, że sprawa nie wygląda dobrze, tak, jak i innych pensjonatów. Kasa rządzi, turysta ma mieć wygody. Odpowiedziałam, że niszczenie zabytków to podcinanie gałęzi, na której się siedzi i że są ludzie, tacy jak ja, którzy przestaną przyjeżdżać, bo nie będzie po co. Same góry nie wystarczą, jak się oszpeci miasto. Z drugiej strony rozumiem, że jestem w mniejszości, a większości to w ogóle nie interesuje. Smutne to...
Ze strony polska-org.pl:

Schronisko powstało w 1913 roku wg projektu wrocławskiego architekta Herberta Erasa (...). Hotel górski (...) miał przejąć część ruchu turystycznego, który koncentrował się wokół niedalekiego toru bobslejowego i oddanej w 1912 roku do użytku skoczni narciarskiej.
Budynek nawiązuje do tradycji budowlanej regionu sudeckiego przez proporcje stromego dwuspadzistego dachu oraz w detalu architektonicznym (galeria, werandy, deskowania). Orlinek był największym górskim hotelem w Karpaczu, dysponował 200 miejscami noclegowymi, dużą restauracją z barem, tarasami widokowymi. Po wojnie w hotelu urządzono Szkołę Orląt Grunwaldzkich (...). Uczniami szkoły były sieroty wojenne, zwłaszcza przedwojennych oficerów wojskowych i żołnierzy AK, młodociani więźniowie niemieckich więzień. (...) Z czasem szkoła przekształciła się w prewentorium dla dzieci. Od 1959 r. pełnił ponownie funkcję turystyczną. Nadal należał do największych budynków hotelowych Karpacza i cieszył się dużą popularnością. Od 1997 wyłączony z użytkowania, remontowany. W 2004 hotelem zainteresował się Tadeusz Gołębiewski, jednak nie znajdując aprobaty dla wizji rozbudowy stylowego budynku postawił na odrębny budynek.


Są tu też stare zdjęcia.

"Orlinek", 1913, czynny do 1997; Olimpijska 9
"Orlinek" pod wieczór
Będąc na ul. Strażackiej warto zatrzymać się przy punkcie anomalii grawitacyjnej. Znalazłam różne interpretacje tego zjawiska i nie do końca wiem, co o tym myśleć. W każdym razie ludzie zatrzymują samochody i sprawdzają - faktycznie jadą pod górę. Butelka z wodą toczy się pod górę, a ja, idąc, nie czułam, że mam pod górę, mimo że zawsze mnie to trochę męczy.
Mój gospodarz mówił, że jest jeszcze kilka takich miejsc w Karpaczu.

Do Karpacza wrócę, bo jeszcze w wielu miejscach nie byłam. Chcę zobaczyć karczmę sądową w najstarszej części miasta, czyli Płóczkach (okolice dworca), iść na Krucze Skały i do kaplicy św. Anny w Sosnówce, pochodzić po górach.
Na pewno w międzyczasie znajdę jeszcze sporo ciekawych rzeczy, również w okolicach.



Zabytki Karpacza
http://www.okarpaczu.pl/historia-karpacza
https://www.karpacz.pl/historia
https://www.karpacz.pl/miejsce-anomalii-grawitacyjnej/at

5 komentarzy:

  1. Karpacz znam z czasów gdy w powszechnym użyciu była nazwa "Bierutowice" (aż dziw że przetrwała tak długo - ciekawe czy wciąż są tam zwolennicy "tradycyjnej" nazwy?)

    W jednym z takich uroczych domków nad rzeczką Łomnicą, choć raczej był to pensjonat w stylu "Edelweissa" tyle że nieco mniejszy, mieszkał szwagier mojego dziadka z rodziną. Partyzant AK, sierżant "łaska" (od łasicy, nie od miłosierdzia ;) ). Ci ludzie wcześniej byli prześladowani(np. pozwalano im mieszkac w dwóch izbach w oficynie, podczas gdy cały pensjonat stał pusty, opieczętowany i niszczał) , ale gdy doszło do konfliktu na linii Żydzi v.s Chamy - to Oni uwiarygadniając legendę moczarowców jako partyzantów, nagle, prawie z dnia na dzień, otrzymywali takie pensjonaty "na własność". podaję przykład wuja, ale były to i gospodarstwa rolne i małe warsztaty rzemieślnicze. W każdym razie wujo, na potrzeby turystów pędził bimber, handlował walutą i... zajmował się przemytem. Przy czym okoliczność picia tego bimbru razem z miejscowym sekretarzem OP i komendantem straży granicznej, zapewniały mu praktyczną bezkarność. Sytuacja "urwała się" dopiero po transformacji. Ale wtedy wujo był już starym człowiekiem, nie mógł pić, a na pieniądzach przestało mu zależeć - dzieci wykształcił i poszły w świat, a siostra mojego dziadka zmarła kilkanaście lat wcześniej.
    Czemu to wspominam?

    Bo takie jest dziedzictwo tych ziem. Jedynym aktem własności tego pensjonatu, jakim mógł się wylegitymować, było "nadanie" przez Miejską Radę Narodową, czy jakiś inny organ tego typu. Zero ksiąg wieczystych, zero aktów kupna, czegokolwiek. Potem ani tego sprzedać, ani... remontować - bo na remont potrzeba wielu zgód (wszak żyjemy w totalitaryzmie biurokratycznym), a żeby otrzymać zgody, potrzeba aktu własności, a "nadanie" czymś takim nie jest.

    Nie wiem, jak potoczyły się sprawy dalej, zmarł wujo, zmarł mój dziadek, kontakty się urwały, podejrzewam iż mogłaś widzieć ten budynek jako jedną z malowniczych ruder (na parterze był zakład fotograficzny i na pewno do lat 90 był stosowny napis na szybach - więc może masz na którymś zdjęciu).

    Tak jest z ogromną ilością tego typu obiektów - nie ma właściciela, albo właściciel ma świadomość, że w każdej chwili może własność utracić.

    Kolejna sprawa to nieżyciowe wymagania tzw "konserwatorów zabytków" - w efekcie których lepiej jest zabytek spalić (jak młyn Szancera w Tarnowie), niż topić pieniądze w jego remont.

    Smutne ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za bardzo ciekawy komentarz. Na zdjęciach chyba tego nie mam - w którym miejscu to było? Znasz ulicę? Jeśli chodzi o stare pensjonaty, to tu są wszystkie, jakie widziałam. Jakbyś mi podał namiary na konkretne miejsca, to bym zbadała przy najbliższym wyjeździe. Nie wiadomo, które z nas będzie tam pierwsze, w każdym razie ja chcę do Karpacza wrócić.

      Usuń
    2. Ba... Ja nawet w Tarnowie nie pamiętam ulic, a w Krakówku to ze cztery w tym Grodzką i Floriańską ;).
      Pamiętam że niedaleko na zapleczy płynął strumień i że był tam spory kawałek gospodarstwa, bo wujo hował świnię (jedną... juz emerytkę, mięso kupował w sklepach za żółtymi firankami - ale goście widzieli ten chlewik i byli orzejonabi iż to co jedzą jest "domowe").

      Usuń
    3. No to faktycznie trochę mało danych :)

      Usuń
    4. Nadanie jest normalnym aktem własności.

      Usuń