sobota, 26 sierpnia 2017

Jurgów - Brzegi - Bukowina Tatrzańska

Do Jurgowa wyruszyłam z dworca autobusowego w Zakopanem z ponad godzinnym opóźnieniem, po surrealistycznej dyskusji z kierowcą na temat rozkładu jazdy. Chcę zapomnieć... Tej godziny zabrakło mi potem i mogłam skończyć w lesie, gdzieś między Brzegami a Bukowiną :(

Przy wjeździe do Jurgowa od strony Czarnej Góry, po prawej stronie widać piękną kapliczkę, ale niestety nie ma tam przystanku, więc musiałam potem wracać.
Większość atrakcji znajduje się w centrum: "Zagroda Sołtysów", kościół, remiza strażacka.




Zaczęłam od "Zagrody Sołtysów" z 1861 r. Po II wojnie światowej część rodziny Sołtysów przeniosła się do nowego domu, ale zagroda była zamieszkana do lat 70. XX w. W 1982 r. została zakupiona przez Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem. Mieści się tu ekspozycja etnograficzna.
Jest to przykład ubogiego gospodarstwa spiskiego z przełomu XIX i XX w.
Na miejscu można się sporo dowiedzieć, nie tylko o sprzętach, zwyczajach itp., ale w ogóle o życiu w Jurgowie, teraz i w przeszłości.









Nieopodal, po drugiej stronie ulicy, widać kościół pw. św. Sebastiana i MB Różańcowej z 1650 (75?) r. Zamknięty, ale można wejść do przedsionka i zobaczyć wnętrze przez kratę. Kościół znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej, więc     w ciągu dnia, od maja do września, powinien być otwarty. Ale życie życiem :(


W kościele znajdują się prace Wojciecha Kułacha-Wawrzyńcoka (ołtarz i figura w kaplicy św. Józefa) i rokokowa belka tęczowa. Ponadto ciekawostką jest XVIII-wieczna rzeźba diabła pokonanego przez św. Michała Archanioła nad chórem. Nie powinny jej oglądać kobiety i dzieci :)
To chyba najciekawsze elementy wyposażenia, sądząc po opisie. Może następnym razem uda się je zobaczyć?

Groby dawnych, słowackich proboszczów Jurgowa na cmentarzu przykościelnym
Dzwonnica z 1881 r. i rzeźba Ukrzyżowania z płaskorzeźbą Serca MB na postumencie z XVIII w. przed kościołem
Historia Jurgowa jest historią kilku narodów. Wieś powstała w 1546 r. na prawie wołoskim i należała do Węgier do roku 1918, potem do Czechosłowacji. W 1920 r. została przyznana Polsce, w czasie II wojny światowej była częścią Republiki Słowackiej, po wojnie ostatecznie wróciła do Polski. Stąd przewijający się tutaj często wątek słowacki.
Polscy osadnicy pojawili się na tych terenach w XVIII w.

Wreszcie doszłam do kapliczki, którą wcześniej widziałam z autobusu. Po drodze wstąpiłam na cmentarz.

Tzw. Panienka - MB z Jezusem, na dole św. Józef; 1886 r.
O architekturze spiskiej znalazłam interesujący artykuł. Oto fragment:

"Jest to obszar Spisza [Zamagurze Spiskie] należący dziś do Polski, lecz przez wieki ścierały się tu różne kultury osadnicze : z południa Niemcy, Węgrzy i Słowacy; z północy Polacy; a ze wschodu Wołosi i Łemkowie. W związku z tym ten niewielki ( między rzekami Dunajec i Białka oraz granicą państwa na południu i wschodzie) obszar cechuje się odmiennymi zwyczajami, a przede wszystkim stylem architektonicznym w zabudowie wiejskiej. Obecnie na tutejszych ulicach można usłyszeć język polski, jak i słowacki. (...) Ogólnie uważam, że architektura drewniana na tym terenie jest w fazie wymarcia, a styl nowych domów jest mało ciekawy. Mimo, że objeździłem tamtejsze miejscowości specjalnie szukając jakiś obiektów, to na podstawie  tych które znalazłem nie jestem w stanie sprecyzować charakterystycznego stylu Zamagurza. W porównaniu z Podhalem, czy też Orawą rejon ten wypada bardzo słabo. "

Mało zachęcające, prawda? Tzn. to, że coraz mniej tej architektury.
Najpiękniejszy dom, jaki ja widziałam w Jurgowie, jest w centrum. Ale przyznaję, że nie widziałam całej wsi, bo nie zdążyłabym zobaczyć szałasów. Trzymałam się rzeki.



Kaplica św. Wojciecha z 1907 r. to pierwszy murowany budynek we wsi. Obecnie jest częścią przedszkola. Wcześniej       w tym miejscu znajdowała się drewniana kaplica z 1862 r., wybudowana na pamiątkę pożaru z 1854 r.

Kaplica św. Wojciecha





I kolejny przykład obecności Słowaków w Jurgowie - stara remiza strażacka z roku 1943, z czasów Republiki Słowackiej.
W niszy polichromowana rzeźba św. Floriana.

W środku można zobaczyć wystawę starych fotografii i dokumentów dotyczących Jurgowa.
















Remiza strażacka






Idąc do tartaku, minęłam jeszcze jeden piękny dom.
Ten balkonik był najładniejszy, stylem chyba podobny do tego domu             w centrum.


Tartak wodny powstał po powodzi      w 1934 r. w miejscu dawnego młyna. Został odbudowany po pożarze w 1977 r., ale w środku zachował oryginalny mechanizm. Jest napędzany kołem umieszczonym na Przykopie (sztuczny kanał od Białki).
Dawniej były tu jeszcze trzy młyny, tzw. folusz, czyli zakład wyrabiający sukno oraz elektrownia wodna.
Tartak wodny
W pobliżu tartaka znajduje się jeden z trzech zachowanych galicyjskich słupków granicznych. W XIX w. oddzielał Węgry od Galicji.
Słupek jest na polanie nad Białką, z drogi go nie widać. Trzeba przejść przez mostek za tartakiem i skręcić w lewo, na polanę. To teren prywatny, więc miałam opory, zaprowadził mnie tam miejscowy. Powiedział, że spokojnie mogę iść.

Galicyjski słupek graniczny
Szłam dalej wzdłuż Przykopy, aż wyszłam na główną drogę prowadzącą do szałasów.

















Przy szosie ciekawe krzyże, potem posiedziałam chwilę nad Białką.
Droga od wyjścia z Jurgowa do szałasów zabrała mi ok. 50 minut.























Białka
Zabytkowe szałasy zostały zebrane na polanie Podokólne pod koniec XIX w. po likwidacji pasterstwa na terenach ks. Hohenlohego w Tatrach Jaworzyńskich. Do 1880 r. znajdowały się wysoko na halach, ale pruski książę zabronił wypasania bydła i owiec. Chciał tam urządzić tereny łowieckie.
Szałasy były nazywane "wsią letnią", ponieważ używano ich od wiosny do jesieni. Na zimę bydło było spędzane do wsi.
Z ponad 100 szałasów pozostało 56. Są własnością prywatną, część została wyremontowana przez Muzeum Tatrzańskie. Miały być wykorzystane jako domki letniskowe, ale nic się tam nie dzieje. Stoją i niszczeją :( Czasami jest w nich magazynowane siano.
Szałasy są na Szlaku Architektury Drewnianej. Znalazłam artykuł w "Gazecie Krakowskiej" z 2016 r., w którym jest informacja, że konserwator zabytków nakazał góralom remont (oni sami takiej potrzeby nie widzą...). Czyli cień nadziei jest. Ale w wielu przypadkach jest też problem z ustaleniem właścicieli.


Naprzeciwko szałasów jest stacja narciarska "Hawrań" i tam też zjadłam obiad. Teraz miałam przez Brzegi dojść do Bukowiny, a stamtąd busem do Zakopanego.
Przeszłam przez mostek w Jurgowie, przez Białkę i znalazłam się w Brzegach. Przez całą wieś idzie się pod górę. Wydawała mi się strasznie długa, poza tym była już prawie 18 i zaczynałam się lekko niepokoić. Teraz właśnie odczułam tą straconą godzinę :( Gdyby nie to, akcja przebiegłaby bezstresowo.

W Brzegach do zobaczenia jest drewniany kościół pw. św. Antoniego z Padwy z 1952 r. Był zamknięty, ale dało się zajrzeć do środka. W latach 1954-55 rektorem był tu o. Leon Knabit.








Po drodze ciekawa kapliczka, trochę drewnianej architektury i pięknych widoków.
Na zdjęciu poniżej widać, że cały czas idzie się pod górę.


Przejście przez Brzegi zajęło mi 40-50 minut. Po wyjściu ze wsi szłam kawałek szosą przez las, ale, na szczęście, bardzo szybko znalazłam się w Bukowinie (o 19.00).






Nie wiem, co się stało w tym miejscu, nie było żadnej tabliczki z informacją.
To na samym początku Bukowiny, od strony Brzegów.






Potem już dość szybko doszłam do centrum. Pooglądałam sobie jeszcze chusty, kupiłam bunca :) i wróciłam do Zakopanego.

Jakiś czas później zobaczyłam w telewizji, jak niedźwiedź biegał po centrum Bukowiny. I tak sobie pomyślałam, że skoro biegał przy głównej ulicy, to tym bardziej mógł biegać po tej szosie w lesie, między Brzegami a Bukowiną...  :(












http://www.parafia-jurgow.pl/html/historia_parafii.html
http://www.jurgow.pl/jurgow-historia.html
http://archiwalna.muzeumtatrzanskie.pl/?strona,menu,pol,glowna,0,0,1393,ant.html
http://www.geo-mount.pl/a/styl/spisz/styl3.htm
http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/podhale/a/jurgow-gorale-musza-naprawic-zabytkowe-szalasy-na-swoj-koszt,10736090/

10 komentarzy:

  1. Dobrze się czyta.
    Nie wiem czyj wpis znalazłaś,ale autor nawet nie umie poprawwnie Zamagurze napisać ("magura" to słowo wołoskie, oznaczające niewysoką ale wyraźną górę w formie kopca). Architektura Spiszu jest architekturą bardzo lokalną, ludową, tam nie było przybyszów z Warszawy, którzy by lokalnemu stylowi nadali artystyczngo sznitu.
    Inna sprawa ze na Spiszu zmienialy się flagi i przynależność państwowa, ale nie sklad ludnościowy. Oni byli miejscowi z dziada pradziada, nowych osiedleńców tam przez dwieście lat praktycznie nie było. Dopiero czasy po wojenne wymusiły na skutek decyzji politycznych wymusiły migracje.

    Pozazdroscic tego słupka granicznego, mi nie udało się go znaleźć w terenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zaraz poprawię. To cytat z tego 4-go linka, dalej "Magura" jest już poprawnie.
      Co do słupka, to faktycznie, sama bym nie trafiła, chociaż jest blisko. Pytanie, gdzie są pozostałe dwa? Może znajdę przy następnej okazji.

      Usuń
    2. Zamierzam "zapolować" na nie z wykorzystaniem GPSu - choć być może już ich w terenie nie ma bo zostały przez tubylców wykopane, gdyż przeszkadzały w pracach polowych.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że są. Muszą być gdzieś w pobliżu, tylko słabo, że pewnie na czyimś terenie. Zawsze to głupio komuś wejść na pole. W przypadku tego "mojego" słupka, przeszłam ludziom pod oknem. A i psy mogą zrobić źle :(
      Koniecznie daj znać, jak znajdziesz!

      Usuń
    4. Jasne, dam znać. Najprędzej u siebie na blogu.

      Usuń
  2. Chodziłam Grażynko dokladnie po Twoich śladach tej jesieni,bardzo miło powspominać i poczytać Twoje opisy ! wszystkie te rzeczy udało mi sie znależć (ze słupem włącznie, z czego b. dumna jestem...!) Co do Kościoła w Jurgowie, to tu akurat miałam więcej szczęścia - Pani kościelna akurat sprzatała wnętrze, i widząc moją facjatę przyklejoną do kraty litościwie wpuściła do środka... Toteż "upolowałam" fotograficznie diabła pod chórem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Wam tak drogue Panie na Diable zależy, to zapraszam do Binarowej, tam to Diabła na ołtarzu zobaczycie.

      Usuń
    2. W Binarowej jeszcze nie byłam, ale Diabła na ołtarzu sobie zapamiętam!Na razie mam tylko tego z Nowego Targu. Jeszcze zaliczyłam powieszonego Judasza w zeszłym roku, w kościele w Bliznem :)

      Usuń
    3. Czasami trzeba naprawdę dużo szczęścia, żeby wejść do kościoła. A przecież powinny być jakoś udostępnione do zwiedzania.Człowiek albo nie wejdzie, albo się czuje jak intruz :(

      Usuń