czwartek, 20 sierpnia 2020

Łąg - Odry

Kamienne kręgi w Odrach to największe kręgi w Polsce. Od dawna chciałam je zobaczyć i porównać z tymi, które widziałam w Irlandii. Dostać się tam nie jest łatwo, ale byłam gotowa na wszystko. I dobrze...

Plan był genialny, opracowany w nocy przed wyjazdem do Chojnic. Myślałam, że będę z Łęgu do Odrów iść, a tu nagle w ostatniej chwili znalazłam takie świetne połączenie!

Dojechałam pociągiem z Chojnic do Łęgu i ul. Dworcową poszłam na przystanek busa. Pani, która mnie tam podprowadziła, pokazała mi po drodze starą szkołę.

D. szkoła; ul. Dworcowa
D. szkoła; ul. Dworcowa
Kapliczka z 1945; ul. Dworcowa

Obejrzałam kapliczkę, a potem spokojnie siedziałam na przystanku. Byłam 20 minut przed czasem.

Na jakieś 10 minut przed przyjazdem busa stanęłam prawie na szosie, trzymając w ręku portfel. Nie mogło być wątpliwości, że czekam na busa. Najpierw pomyślałam, że spóźniony, ale jak było ok. 15 minut po czasie, zadzwoniłam do firmy. Okazało się, że on już dojeżdża do Odrów!!! 

Nie mógł mnie nie widzieć. Tak więc ostrzegam przed firmą Robus. Potem dowiedziałam się, że pracuje tam kierowca, który regularnie zatrzymuje się wedle swojego humoru, i najwyraźniej miałam nieszczęście na niego trafić. Nawet nie zwolnił przy przystanku.

Uczcijmy to minutą ciszy... :(((

Wg planu miałam być w Odrach o 12.17 i wracać ok. 16 (do Łęgu albo do Czerska). Teraz było jasne, że nie zdążę na ostatni bus. Gdybym nie nastawiała się na dojazd i od początku planowała iść pieszo, wystartowałabym rano. A tak miałam perspektywę jakichś 12 km do Odrów, a potem bardzo mglisty ciąg dalszy.

Wyruszyłam z Łęgu ok. 12.30.

Szałamaje

Zawada
Stare Prusy




Wojtal - kapliczka z 1948

Do Wojtala doszłam o 14.20.

To już blisko, może jeszcze zdążę?

Wda
Młyn, przed 1765

Znalazłam zdjęcie młyna z 1921.

Ale nie było blisko. Od głównej drogi do parkingu, gdzie znajduje się wejście do rezerwatu, było jeszcze ponad 2 km przez las. Czyli jakaś godzina w obie strony, a gdzie zwiedzanie? W tym momencie ostatecznie straciłam złudzenia i wrzuciłam na pełny luz. Co bym nie zrobiła, to i tak kanał, a za bardzo mi na tych kręgach zależało, żeby się spieszyć.

Nie było łatwo znaleźć rzetelne źródło wiedzy o "Kamiennych kręgach". Najpoważniej wygląda strona borytucholskie24.com.pl, ponieważ przytacza wyniki badań archeologicznych:

Wewnątrz ogrodzenia pośród rzadkiego sosnowego lasu znajduje się 10 całych i fragmenty kręgów kamiennych, z których najmniejszy ma średnice 15m, a największy 33m. Na obwodnicy kręgów ustawione są kamienie wystające od 20 do 70 cm ponad powierzchnię ziemi. Liczba ich waha się od 16 do 29 sztuk w jednym kręgu. W środku kręgu ustawiony jest jeden, a rzadko dwa kamienie. Prócz kręgów na terenie rezerwatu znajduje się około 30 kurhanów, o średnicy od 8 do 12m. (...)

Ostatnio badania prowadzi dr Tadeusz Grabarczyk, który twierdzi, że jest to cmentarzysko Gotów. Około 70 r. n.e. nad Wdę przybywa jedna z grup skandynawskich. Osiedlają się prawdopodobnie w najbliższej okolicy na okres 130-150 lat. Goci chowają w kurhanach z nasypem kamiennym, w kręgach kamiennych i części płaskiej cmentarzyska, gdzie wszystkie groby były początkowo oznaczone tzw. stelami.

W grobach szkieletowych na uwagę zasługuje fakt, że głowa zmarłego zwrócona była w kierunku północnym. Łącznie odkryto ponad 600 grobów. Pobyt Gotów na tym terenie stanowił tylko epizod w dziejach tej ziemi.

I jeszcze fragment artykułu prof.dr hab. T. Grabarczyka z 2007 na stronie naszekaszuby.pl:

Na terenie rezerwatu znajdują się pozostałości cmentarzyska plemienia Gotów, które użytkowało ten obiekt w latach ok. 70/80 n.e. do ok. 230/250 n.e. Na cmentarzysko składa się 10 kręgów i 30 kurhanów oraz obszar tzw. cmentarzyska płaskiego. Ogółem (do 2002) odkryto 616 grobów ciałopalnych i szkieletowych. Ich wyposażenie, szczególnie pochówków kobiecych, jest bardzo bogate. Spotykamy tutaj przedmioty codziennego użytku i elementy stroju wykonane z brązu i srebra wykonanych przez miejscowych rzemieślników. Część wyrobów to tzw. importy pochodzące z Cesarstwa Rzymskiego i jego prowincji. Zmarłych chowano przede wszystkim pod kurhanami i na części płaskiej cmentarzyska natomiast kręgi służyły - jak się wydaje - do spotkań starszyzny plemiennej, podczas których zapadały najważniejsze decyzje dotyczące grupy. Tam zapewne zdecydowano o opuszczeniu tej części Kaszub i rozpoczęciu wędrówki w kierunku południowo-wschodnim. Zabytki można oglądać w Muzeum w Odrach oraz w Muzeum w Chojnicach.

Co do porównania z Irlandią, to tam widziałam zarówno takie niskie kamienie, jak w Odrach (Loughermore Forest), jak i wyższe stele ustawione bliżej siebie (Drombeg). 

Gdzieniegdzie można spotkać informację, że to "największe i najstarsze po angielskim Stonehenge miejsce tego typu w Europie". Jak może być najstarsze skoro pochodzi z naszej ery? Chociażby wspomniany Drombeg powstał w epoce brązu, a w Irlandii jest przecież tego pełno. Nie bez powodu jest nazywana "rajem dla archeologów". I czy Stonehenge jest najstarszy, to też nie jest do końca pewne.

Rezerwat jest bardzo dobrze zorganizowany i zwiedza się go sprawnie. Jest trasa i tablice informacyjne, a przy wejściu sklepik, m.in. z książkami, i wystawa.


 







 








Elipsa  niewątpliwie podziałała na mnie relaksująco, a zwłaszcza ławka, na którą się zwaliłam bez życia i siedziałam z pół godziny :) A poważnie, to nie wiem, czy jest tam jakaś energia, czy nie. Nie kwestionuję, ale ja nic nie odczułam, mimo że jestem dosyć wrażliwa. Może za krótko tam byłam?

Zostałam cudownie ocalona przez Pana, który mnie zgarnął w ostatnim momencie, tuż przed wejściem do lasu, na piaszczystej, mało uczęszczanej drodze. To była droga z Odrów do Zawady. Było już dobrze po 17 i na pewno wracałabym po ciemku. 

Powiedział, że tędy właśnie powinnam była iść, bo to skrót, ale ja świadomie wybrałam szosę - przynajmniej byłam pewna, że się nie zgubię. Dlaczego w takim razie w ogóle tam szłam po południu skoro miałam opory wcześniej? Czułam, że to słaby pomysł, ale tam mnie skierowano, bo szybciej. Mogłam też iść szosą do Czerska - dłuższa droga, ale na szosie większe szanse. Na tym etapie było mi już wszystko jedno, obie opcje wyglądały tak samo beznadziejnie.

Skończyło się dobrze, bo zostałam odwieziona na stację w Łęgu, idealnie na pociąg do Chojnic. Wróciłam zadowolona, bo spacer był w sumie fajny, Odry zwiedziłam i wyszłam z tej akcji cało :)


http://naszekaszuby.pl/modules/artykuly/article.php?articleid=27

https://www.borytucholskie24.com.pl/park-narodowy/kregi-kamienne-w-odrach/

http://www.kamienne.org.pl/index.php/przewodnik/14-przewodnik/180-odry.html

 

2 komentarze:

  1. Coś dla mnie.
    no widzisz są jeszcze dobrzy mężczyźni na tym świecie ;)

    OdpowiedzUsuń